BIEŁ Ł RUS

Viartańnie Marylki

6.04.2012 / 13:31

Vyjšła kniha ŭ honar adnoj z pačynalnic biełaruskaha ruchu na Padlaššy.

Jakub Saśniuk na mahile maci.

Maryi Bazyluk-Saśniuk było 36 hadoŭ, kali ankałahičnaja chvaroba nie pakinuła joj šancaŭ na žyćcio. Trahiedyja maładoj maci, nastaŭnicy, paetki ŭzrušyła žycharoŭ Bielska-Padlašskaha. Joj źbirali hrošy na apieracyju pa pierasadcy śpinnoha mozha. Donaram staŭ rodny brat. Zdavałasia b, zroblena ŭsio mahčymaje dla vyratavańnia. Ale Boh sudziŭ inačaj. 16 hadoŭ nazad Marylki (tak jaje nazyvali ŭsie) nie stała. Paśla siabie jana pakinuła čaćviora dziaciej, śvietłyja ŭspaminy i vieršy.

…kranuć majo serca
tak lohka malitvaj
kocikaŭ biełych
pachučych viaśnianak
i tajuć śniahi
ŭ darožnych zahibach
viaduć ściažyny
ŭ rodnyja imšary

Jana pisała vieršy advolnaj formaj, biez kosak i kropak, amal nie ŭžyvajučy vialikich litar. Słovy, nibyta nabryniałyja kropli z tajučaha ledziaša, vyśpiavali, adryvalisia i padali ŭniz.

Krytyki adznačali niahučnaść jaje intanacyi, «žyćcialubnaść, ale i tužlivaje škadavańnie ab inšych, moža, ščaśliviejšych bierahach žyćcia», a taksama rańniaje pradčuvańnie «vielična-niepaźbiežnaha ŭ jaje čałaviečym losie».
I pryjšli da takoj vysnovy: «Ažurnaj vobraznaściu, asacyjatyŭnaściu radka, svajoj hłyboka prychavanaj dramatyčnaściu i abarvanaściu ziamnoha šlachu Maryla Bazyluk upisvajecca ŭ panteon našych viečna maładych biełaruskich paetaŭ» (Časopis «Termapiły», № 8 za 2004 hod. Biełastok).

Knihu nazvali «Marylka»

My nie znali Marylku, ale paru hadoŭ nazad los źvioŭ nas ź jaje małodšym synam Jakubam, abo Jaškam (tak jaho zvała maci, a potym — i siabry). Abajalny, uśmiešlivy junak pryjazdžaŭ na Paleśsie ŭ składzie falkłornaj ekśpiedycyi. Razam ź bielskim maładziožnym ansamblem «Žemerva» prymaŭ udzieł u prajekcie tvorčaj intelihiencyi Bieraściejščyny «Vioska, jakaja nie pavinna źniknuć».

My viedali, što Jaša vyras biez mamy. Ale, dziŭnaja reč, chłopiec absalutna nie vyhladaŭ siroča. Niepasredny, unutrana volny, jon sam adorvaŭ inšych uvahaj i kłopatam. Inšy raz navat možna było nazirać, što ź im, 20-hadovym, rajacca ludzi, starejšyja za jaho. Asabliva ciopłyja adnosiny skłalisia ŭ Jakuba z Łarysaj Bycko, zahadčycaj adździeła tradycyjnaj kultury abłasnoha hramadska-kulturnaha centra.

U kancy zimy Jakub-Jaša prysłaŭ Łarysie Mikałajeŭnie zaprašeńnie na viečarynu z nahody vychadu ŭ śviet paetyčnaha zbornika jaho mamy.

Knižku vydała «AB-BA» — biełastockaje ab´iadnańnie ŭ karyść dziaciej i moładzi, što vyvučajuć biełaruskuju movu (ci, pavodle inšaj, niefarmalnaj farmuloŭki, — ab´iadnańnie baćkoŭ, biełaruščynaj apantanych).

Adnačasova

Jaša Saśniuk paviedamiŭ pra toje, što vyrašyŭ pryniać manastva. Tak što prezientacyja matčynaj knihi była adnačasova i raźvitańniem syna ź mirskim žyćciom.
Łarysa Bycko paličyła, što čym bolš bieraściejskich znajomych Jašy Saśniuka pajedzie na viečarynu ŭ Bielsk-Padlašski, tym lepš. Tak da siam´i Bycko dałučyłasia i aŭtar hetych radkoŭ.

Da mamy — pa paradu

My trapili na bielskija mohiłki jakraz paśla śniehavieju. Na plitach, kryžach, łaŭkach lažali pyšnyja šapki śniehu. Bieły pušysty kilim achutvaŭ i apošni prytułak Marylki. Z avalnaha miedaljona na nadmahilnym pomniku spahadliva, ź luboŭju hladzieła maładaja žančyna.

jak niaskładnyja ryfmy
žyćcio
ramonka biełych pialostkaŭ
abiacańni
biaźlitasna čas hłytaje
zaciahvaje zmroku bialmom
niespakoj serca
trapiatańnie žyćcia
chvalavańni pramieńniaŭ
tvaje słovy
pierachilenuju da dna
čašu bolu

U adroźnieńnie ad bratoŭ i siastry Jaša zusim nie pamiataje mamy — jamu było tolki čatyry hady, kali jaje nie stała. Ale, pa jaho pryznańniu, mamina prysutnaść u ich žyćci adčuvajecca i da hetaj pary.

Dzieci prychodziać na mohiłki da mamy ŭ radaści i ŭ žurbie i razmaŭlajuć ź joju, jak z žyvoj.
Kali Jakub pastupiŭ u Varšaŭski ŭniviersitet, taksama pryjšoŭ siudy padzialicca dobraj navinoj. Ale… nie adčuŭ adkazu. I zusim inšaje pieražyŭ, kali padzialiŭsia namieram iści ŭ manastyr. Adrazu aharnuła ciopłaj chvalaj. Nibyta pačuŭ: «Idzi, synok! Błasłaŭlaju».

Znajomstva z Marylkaj pradoŭžyłasia ŭ domie, jaki paśla jaje śmierci pabudavaŭ muž Jurka. U trochpaviarchovym hmachu, askietyčnym — zvonku, ciopłym, utulnym — unutry, ciapier pusta. Dzieci raźlacielisia na vučobu: David — u Lublin, Ksienia — u Biełastok. Pra Jašu ŭžo viedajem. Starejšy Michał žyvie z babulaj. Ci vierniecca chto ź dziaciej pad hety dach?

Jaša pakazvaje hałoŭny skarb svajho pakojčyka — maminy vyšyŭki: ručniki z karunkami i piaščotnymi ružovymi kvietkami, kašulu, azdoblenuju čyrvona-biełym uzoram (na kupalskim fotazdymku ŭ knizie Marylka jakraz u joj)…

Karatkievič u polskim «błoku»

U Polščy šmatkvaternyja damy nazyvajuć «błokami». U adnym ź ich na vulicy Žeromskaha bieraściejcaŭ čakała «na harbatku» Marylčyna mama — spadarynia Lidzija. Tut my zmahli ŭbačyć razam usich čatyroch dziaciej Marylki. Kožny z troch synoŭ — rostam za 1.90. Pryhažunia Ksienia krychu mienšaja, ale bratam da pary.

Tak i chočacca skazać vieršavanym radkom: «Jakija pryhožyja vyraśli dzieci!» I heta ŭ pieršuju čarhu zasłuha mamy Marylki.

Padniaŭšy stolki ŭnukaŭ, abahravajučy ich ciapłom svajoj dušy, spadarynia Lidzija ździejśniła sapraŭdny žanočy podźvih.
Adčuvajučy, što vysokija słovy babulu tolki biantežać, my prosta jaje całujem i abdymajem.

Ź cikavaściu ahladajem kvateru, jakaja časta zhadvajecca ŭ miemuarach.

Mienavita ŭ hetych ścienach lubiła źbiracca moładź, što ŭźnimała biełaruskuju spravu. Aazisam biełaruskaści i paetyčnaści nazvaŭ jaje ŭ knižcy «Marylka» aŭtar pradmovy Mikałaj Vaŭraniuk.

Siońnia ab tym časie nahadvaje tolki Marylčyn knihazbor u «ściency». Tłumačalnyja słoŭniki biełaruskaj movy, litaraturaznaŭčyja vydańni, tvory biełaruskich kłasikaŭ… Viadoma ž, Uładzimir Karatkievič. Zdajecca, što i nie pierasiakali my dziaržaŭnuju miažu…

Jaša prapanuje nam pahladzieć fotaalbomy ich siam´i. Na fotazdymkach — pryhažunia ź miakkaj uśmieškaj ŭ akružeńni karahoda małyšoŭ. Uspomnilisia słovy adnoj znajomaj ź Bielska:

«Marylka naležała da taho typu žančyn, što i polskaja śpiavačka Hanna Hierman. Takaja ž vysokaja i pa charaktaru vielmi piaščotnaja, łaskavaja».
A voś jaje pravodziny ŭ apošni šlach. Ludziej stolki, što pachavalnaja pracesija nie źmiaščajecca ŭ ab´iektyŭ.

Marylčyna mama zaprašaje nas na abied. Hledziačy na našy razhublenyja tvary, Jašaŭ brat David uśmichajecca:

— A vy što, sapraŭdy dumali, što adnoj harbatkaj abydziecca? Naša babcia, pakul nie nakormić da advału, nie vypuścić z chaty!

«Maje lohkija śpievy paŭsońniaŭ…»

Biełarusy Padlašša — ludzi vierujučyja. Kožnuju spravu pryvykli aśviačać malitvaj. Tamu viečarynie ŭ haradskoj ratušy papiaredničała panichida ŭ pravasłaŭnym Śviata-Michajłaŭskim chramie. Słužyŭ protaijerej Lavoncij Tafiluk, duchoŭny baćka i ziamlak Marylki. Zapomnilisia jaho słovy:

— Jana prasiła ŭ Boha zbaŭleńnia ad chvaroby, pra heta malilisia i jaje siabry. Ale ŭ Boha svoj płan nakont kožnaha čałavieka — Jon padrychtavaŭ Maryli miesca ŭ rajskich prystankach. Jana ŭžo była vartaja ich.

U bielskaj ratušy na druhim paviersie scena i tył zały byli zadrapiravanyja ciomnaj tkaninaj. Sa ściany na nas hladzieŭ partret Marylki ŭ viesnavoj błakitna-žoŭtaj hamie. Taki ž byŭ na vokładcy knih, stos jakich vysiŭsia na stale. Darečy, afarmlaŭ knižku znakamity mastak Lonik Tarasievič. Jon rastłumačyŭ:

— Ja adrazu vyrašyŭ: knižka nie pavinna vyhladać zmročnaj. Vokładka pavinna nieści radaść i aptymizm, jakija zaŭsiody vypramieńvała Marylka.

Redaktar knihi Mikoła Vaŭraniuk zrabiŭ biehły ahlad zbornika, źviarnuŭ uvahu patencyjalnych čytačoŭ i na staronki z mahistarskaj dysiertacyjaj Maryi Bazyluk:

— Heta praca dla svajho času była adkryvalnickaj. Tady jašče nichto nie zajmaŭsia vyvučeńniem historyi małych ajčyn.

Marylka ž znajšła i apisała takuju postać, jak śviatar Jaŭhien Chlabcevič, dziejač adradženskaha ruchu, jaki drukavaŭsia ŭ «Našaj Nivie» pad psieŭdanimam «Chalimon z-pad puščy».

Kranuli ŭsich pramovy synoŭ Marylki: Jakuba i Davida. Jaša padaryŭ pryhožyja ružy ŭraču ź Biełastoka Barbary Piakarskaj, jakaja razam z mužam Mirasłavam spansiravała vydańnie hetaj knižki i vystupiła hałoŭnym arhanizataram jaje prezientacyi.

David skazaŭ:

— Dziakujučy knižcy, my pabačyli mamu vačyma inšych ludziej.

Pranikniona hučali vieršy Maryi, pakładzienyja na muzyku hrodzienskim kalektyvam «Ludzi na bałocie» i padlašskaj hrupaj «O-85». Praroča ŭsprymalisia radki:

Iznoŭ viasna kuraślepami
biełymi
sardečna całuje
majo viartańnie
kvietki alchoŭnikaŭ
u hłybini serca
jak ślozy maci
ćvituć
paprokam… Bahataj na emocyi vydałasia heta pajezdka ŭ Bielsk-Padlašski. Jana razharnuła pierad nami jašče adnu staronku z žyćcia našych adnakroŭnych bratoŭ za miažoj. My dakranulisia da tych duchoŭnych krynic, jakija žyviać, siłkujuć ich. A jašče my ŭdziačnyja hetamu dniu za toje, što ź im u naša žyćcio ŭvajšła Marylka.

Čytajcie taksama:

Kamientary da artykuła