U ČAKAŃNI DZIAVIATAHA VAŁU. (Čytačoŭskija zanatoŭki)
№ 16 (113) 1998 h.
U ČAKAŃNI DZIAVIATAHA VAŁU
Čytačoŭskija zanatoŭki
Chto heta prydumaŭ, što sapraŭdnaja litaratura stvarajecca mienavita ŭ časy reakcyi? Maŭlaŭ, čym bolšaje biespraśviećcie ŭ žyćci, tym hłybiejšyja litaratura j mastactva. Kali ŭziać hetuju vysnovu za aksijomu, to siońniašniaja Biełaruś pavinna prosta zachłynacca ad novych litaraturnych imionaŭ i źjavaŭ knižnaha rynku. Ale ž nie zachłynajecca.
Toje, što trapiła za apošni hod u pole zroku, možna nazvać padziejami, ale nia płyńniu. «Ściana» Vasila Bykava, «Kojdanava» Adama Hlobusa, «Božaja karoŭka ź Piataj aveniu» Uładzimiera Arłova. Akramia taho, što hetyja knihi vydadzienyja biez udziełu dziaržavy, abjadnoŭvaje ich jašče adna akaličnaść. Ich niemahčyma ŭbačyć na palicach mienskich kniharniaŭ, kudy ja zvyčajna zachodžu ŭ pošukach novaje knižki i dzie prahortvaju paru-trojku sučasnych vydańniaŭ. A tam...
Žyvyja savieckija klasyki ŭsio nijak nie zabuducca na svajo partyzanskaje junactva. Sarakahadovyja haradzkija intelihienty praciahvajuć sumavać pa vioscy. Praŭda, ciapier čaściej sumujuć pa chatcy za čarnobylskim drotam. I, jak zaŭždy, biełaruskamoŭnyja majory milicyi łoviać nia mienš adukavanych błataroŭ. Jak vam naprykład takaja cytata:
«— Ty, frajer, sa mnoju nie žartuj. Broniežylet nie spasie.
— A ty sam-ta chto?
— Biełaruski filijał firmy «Žyćcio i śmierć».
Choć ty biary lubuju takuju knižku j rabi čarhovy spektakal dla pieršaj prahramy biełaruskaha radyjo. Mova nie pacierpić.
Darečy, dziŭny fakt, ale navat knihi, vydadzienyja volnymi ŭ vybary pravapisu vydaviectvami, nie vyłučajucca siarod svaich dziaržaŭnych siaścior «niechorošim» miakkim znakam. A ja b za canoju nie pastajaŭ. I, padazraju, nie adzin ja. A prychodzicca znoŭ pakidać kniharniu ni z čym.
I pačućcio niajomkaści za, u čarhovy raz, nie apłočanyja biełaruskija słovy nie adpuskaje pry vychadzie z kramy. Pry hetym mianie mała chvaluje fakt, što mnie nikoli nia pryjdziecca pračytać što-niebudź z taho, čym strakaciać palicy našaje sučasnaje litaratury. Ale ž pavinien być Niechta, dziela kaho pracuje hetaja mašyna.
Ja navat pasprabavaŭ prydumać sabie hetaha dzivaka. Mnie ŭjaviŭsia sumny piacidziesiacihadovy čytač u starym šerym palito, staptanych čaravikach i zanošanym barecie. Čytyč «pa nakanavańniu», jaki ŭsie svaje piaćdziasiat hadoŭ pryśviaciŭ čytańniu tolki biełaruskaj i tolki savieckaj litaratury. Praŭda, navošta jon heta rabiŭ, mnie nie ŭjaviłasia. I ja staŭ vyśviatlać fakt jahonaha isnavańnia ŭ pradaŭščycy Ludy. Ale Luda mianie rasčaravała (ci, naadvarot, supakoiła?). Zahadkavaha čytača nie isnuje. Jak i piać hadoŭ tamu, školniki raskuplajuć vydańni klasyčnych aŭtaraŭ i — na histaryčnuju tematyku. Čytyčy-nacyjanalisty raźbirajuć redkija knižki nacyjanalistaŭ-piśmieńnikaŭ. A tyja, chto elementarna jašče nie zabyŭsia na biełaruskuju abecedu, achvotna biaruć seryjnyja vydańni pierakładnoj zachodniaj litaratury, jakaja źjaŭlajecca na palicach usio radziej i radziej.
Apošnim razam ja nie pakinuŭ kniharniu z pustymi rukami. Ja nabyŭ davoli miły zbornik sanetaŭ Adama Mickieviča, vypuščany vydaviectvam «Połymia» ŭ kišennym farmacie, na krejdavaj papiery j hustoŭna prailustravany. Fakt, što ŭ nas jašče nie razvučylisia vydavać pryhožyja knihi, viadoma, nia moža nia radavać. Jak i papularnaść klasykaŭ u našuju pierachodnuju epochu. Ale j źniaviervacca ŭ źjaŭleńni śviežaj litaratury ŭ časy reakcyi, pra što ja skazaŭ napačatku, taksama nia chočacca. Tamu što novy čytač, jakomu nia ŭsio roŭna, što čytać, jak i nia ŭsio roŭna, na jakoj movie, užo pryjšoŭ.
I mnie nia treba napružvać fantaziju, kab jaho ŭjavić. Za apošni hod ja mieŭ až niekalki nahodaŭ ź im paznajomicca. Heta j toj čałaviek štanhisckaha ciełaskładu ŭ banalnaj skurancy, što adnojčy pierachapiŭ u mianie ŭ šapiku apošni numar časopisa «Krynica». I siaredniaha vieku intelihient, chutčej za ŭsio technar, jaki niejak u metro pa-rasiejsku, vietliva paprasiŭ u mianie zirnuć śviežuju hazetu. «Što u nas novieńkoho v «Našaj Nivie?» I studenty, ź jakimi mianie čas ad času zvodzić majo vałodańnie niekalkimi hitarnymi akordami. (Darečy, što cikava, u «fizykaŭ» liryka pa-biełarusku vyklikaje paroju bolšy intares, čym na fakultetach, tak by mović, našaha kantekstu.) Jość adna rysa, jakaja abjadnoŭvaje hetych ludziej — zacikaŭleny pohlad. Pohlad čałavieka, jakomu chočacca raspavieści što-niebudź takoje, čaho jon jašče nikoli ŭ žyćci nia čuŭ. Inakš kažučy, padaryć jamu Novuju litaraturu.
Adkul jana voźmiecca ŭ našym spynienym na miescy žyćci? Ja dumaju, z umieńnia bačyć, razhledžvać u hetym žyćci padziei j znachodzić siužety — sutnasnyja, a nia tyja, što ŭsim namulali voka. Užo čym-čym, a siužetami našaje žyćcio bahacieje štodnia.
Voś, naprykład, zdaryłasia historyja z adcieńniem palityčnaha detektyvu, na jakuju prahna nakinulisia, napeŭna, usie salidnyja hazety krainy.
U samym centry stalicy, na placy pamiž, jak kažuć u narodzie, «domam kałchoźnika» j budučym jahonym «maŭzalejem» 3 lipienia adkryŭsia novy pomnik. Nulavy kilametar. Pačatak adliku da ŭsich našych rajcentraŭ i nianašych stalic. Nievysokaja hranitnaja piramida z bronzavymi kartušami pa bakoch. Na adnoj z hraniaŭ —vyjava biełaruskaje mapy z adychodziačymi ad jaje strełkami. Što cikava, strełki pakazvajuć vyklučna na Ŭschod. Kab, napeŭna, było zrazumieła, u jaki Rym pavinny vieści biełaruskija šlachi. La padnožža piramidki možna pračytać, kolki tam da Vilniusa, ci da Mijoraŭ. Adnym słovam, reč u haspadarcy karysnaja. I stajać by joj niekranutaj hadami.
Ale prastajaŭ Nulavy kilametar trochi bolej za miesiac. Pakul ab jaho nie začapilisia hierastraty. «Hrupa padahretaj alkaholem moładzi», — jak napisali hazety. Staviačy siabie na ich miesca, ja zrazumieŭ, što biez impravizacyi tut nie abyšłosia. Nu, a jak jašče možna raskuročyć pa častkach hetuju kanstrukcyju amal nasuprać prezydenckich voknaŭ, paśla zahruzić bronzu ŭ złoŭlenuju taksoŭku na vulicy, dzie milicyjantaŭ bolš, čym elektrasłupoŭ, kab paśla vieźci bahatuju zdabyču dachaty. A hałoŭnaje —navošta? Nu nie dziela vandroŭki ž u Piščałaŭski zamak.
Jakija tam byli sapraŭdnyja matyvy dy pryčyny vandalizmu — ad česnych hazet nie dabjeśsia. A z napałovu praŭdy litaraturnaha siužetu nia zrobiš. Tamu detektyŭnaja historyja zastajecca siužetam hazetnym.
Ale što cikava. Razam z hetym u našym žyćci adbyvajucca, na pieršy pohlad, našmat mienš zaŭvažnyja j hodnyja ŭvahi padziei, pra jakija salidnyja hazety nia pišuć. U mienskuju elektryčku sieŭ zvyčajny z vyhladu dačnik, z tym tolki adroźnieńniem ad astatnich, što pačytać u darohu jon uziaŭ našaniŭskuju knižku «Hart». A ŭ Baranavičach, dzie niadaŭna vyjšaŭ kulturnicki almanach z nazvaju «Rycar Svabody», maładyja amatary rodnaha słova nabili mordu miascovym barkašoŭcam. A ŭ Rečyckim koledžy apošni zbor BPSM byŭ pryśviečany bičavańniu adnaho z vučniaŭ, jaki amal hod mužna myŭ padłohu rodnaje aŭdytoryi siońniašnim dziaržaŭnym ściaham. I takich niehazetnych faktaŭ pa ŭsioj krainie štodnia nabirajecca ŭsio bolš i bolš. Za imi pry žadańni ŭžo možna razhledzieć litaraturnyja siužety novych knih.
... Z Nulavym kilametram siońnia ŭsio ŭ paradku. Jaho znoŭ apranuli ŭ bronzu. Voś tolki adna detal tak i nie viarnułasia. Hierb «Kapusta».
Źmicier Bartosik