u kaladnym kancercie ŭ Małoj zale Fiłarmonii.
23 śniežnia ŭ Małoj zale Biełdziaržfiłarmonii imia R. Šyrmy adbudziecca kancert salistaŭ ansambla «Kłasik‑Avanhard» pad kiraŭnictvam Uładzimira Bajdava z muzykaj, što prynadna i na Kalady, i na Rastvo Chrystova. U kancercie biaruć udzieł falkłor‑teatr «Hościca» i hurt «Lićvinski chmiel».U pieradnavahodnija dni ŭsio čaroŭna. Čaroŭnaj budzie i heta muzyka, – śniežańskaja, zimnaja, vichurysta‑zavirušnaja, što lohka asiadaje ŭ dušach śvietłych i čystych.
Kaladna‑navahodnija dni. Kaladna‑navahodnija ŭśmieški, zdahadki, praciahłyja pozirki z‑pad miahkich viejaŭ… I ŭračystyja pozirki, i śvietłyja. I pobač niejkaja hłybinia, i biazdońnie, i pradčuvańnie roznahałosych himnaŭ — charałaŭ. A taksama – ironija, mituśnia, šturchatnia… daŭkaje mietro. Hamonka, padarunki, niuansy, kanfuzy. Kryŭdlivaje nadvorje, słata, nienadziejnyja schody… sustrečy, vinšavańni… i ludzi, ludzi, ludzi…
A niedzie,
zusim niedaloka, siarod hamany i biesparadnaści, šturchaniny i ŭzajemaadnosin šerych palito, siarod milhacieńnia ssunutych nabakir, niezrazumiełaha pachodžańnia, šapak, źbiehu raznamasnych patylic, siarod usiaho hetaha, niedzie tut, zusim blizka naradžajecca, ažyvaje Muzyka.Muzyka novaha dnia.
Siońnia – Kalady. I heta – jak upieršyniu. Bo adnaŭleńnie, adradžeńnie, uźniosłaść dy ŝračystaść. I śniežnaja, spradviečnaja, z zaviruchami i siničkami, Muzyka, što ščyra i radasna ščabieča subotniaj ptuškaj pra dalokaje nieviadomaje. Heta tabie – padarunak, jak i padarunak toje, što muzyka, narodžanaja hetymi zimovymi dniami i zahadkavymi viečarami, pad niepraŭdziva zichotkimi zorkami i nadziva hłybokim niebam – naležyć i tabie. I hetaha dastatkova dla navahodniaj radaści, jak dastatkova viedać, što ŭ žyćci, akramia šerych šapak i palito, isnuje niešta biazvažka — niaŭłoŭnaje, nie prydatnaje dla štodzionnaha ŭžytku, ale takoje nieabchodnaje i kaštoŭnaje, pa‑aniolsku nabližanaje, što źvinić kaladnym zvonam i natalaje cichim śviatłom usie tvaje spravy, kłopaty, nadziei.
Muzyka, ciešyć i supakojvaje, hajdaje i ŭznosić. Šepča, što ty nie kinuty, ty nie adzin na hetym navahodnim admiežku času. I źviniać niedzie daloka i dla ciabie zvanočki ahnistaj muzyki, narodžanyja navahodnimi Aniołami i tčecca niedzie i dla ciabie prazrystaje pavucińnie mroj‑nadziej, jakoje ty zaŭtra lohkaj rukoj lohka źnimieš z notnaha arkuša. na jakim i buduć siadzieć zimovymi siničkami i ružovy hilami drobnyja notnyja si‑biemoli i fa‑dyjezy, paŭzy i fiermaty, i składać dla ciabie navahodniuju muzyčnuju kaladku. Sabranyja pad adnolkavymi akaładami miahka, pobač z taboj u cichim tvaim domie źmieścicca ŭvieś tvoj suśviet, usie niabiesnyja śfiery, usia muzyka tvaich niabiosaŭ, suhuččy načnych płaniet, usio ziamnoje charastvo i załaty pył čałaviečaj miłości.
Kamientary