Jon skazaŭ: «Ja pamru ŭ hurbie śniehu». Biełaruski žurnalist šukaje 19-hadovaha syna
Baćkoŭskaja drama Źmitra Hałko.

Nie pieršy miesiac žurnalist i błohier Źmicier Hałko sprabuje rasšukać syna, jaki źnik u lutym va Ukrainie. U hranična ščyraj razmovie Hałko raskazvaje pra svoj i synaŭ los.
«Naša Niva»: Źmicier, tabie 36 hadoŭ. Jak stałasia, što ŭ ciabie ŭžo taki darosły syn?
Źmicier Hałko: Kali mnie było 14 hadoŭ, ja lažaŭ u balnicy, praviaraŭ serca, i zakachaŭsia tam u adnu sanitaračku. Jana była krychu starejšaja za mianie — joj było 18. Raskazvała roznyja strašnyja bajki pra špital. Nakštałt taho, jak niejkamu dziciaci treba było rabić terminovuju apieracyju, a chirurhi napilisia, i dzicia zahinuła. Za joj usie chłopčyki z adździaleńnia čaradoj chadzili. Kali mnie było 15, my pačali sustrakacca.
Praz hetaje kachańnie i źjaviŭsia naš Andrej. Paśla ja zrazumieŭ, što heta vielmi zarana i ja zrabiŭ pamyłku, ale baćki skazali mnie, što chutčej ty pojdzieš z domu, čym šlubu nie budzie. Tamu adbyŭsia šlub, adbyŭsia — syn.
Sapraŭdnaje kachańnie ja sustreŭ užo praz hod paśla hetaha, kali pajšoŭ vučycca va ŭniviersitet. Hetaje kachańnie było składanym, try hady my nie mahli žyć razam, bo ŭ mianie była siamja, u jaje była siamja. Hetyja try hady byli takim praciahłym miadovym, ale vielmi horkim miesiacam. Bolš pakutaŭ było, čym radaści… Chacia i radaści było šmat.

Praz heta ŭsio dzicia było adsunutaje na druhi płan. Pieršyja hady Andreja prajšli biez baćki ŭvohule. Jon vychoŭvaŭsia ŭ vielmi roznych pa kulturnym uzroŭni siemjach. U adnoj siamji kazali, što druhaja siamja pahanaja. U druhoj havaryli naadvarot. Voś jakaja karcina śvietu mahła skłaścisia ŭ jaho ŭ hałavie? Jana prosta razburyłasia. Jon nie razumieŭ, što takoje «narmalna», z kaho brać prykład.
«NN»: Jak adbyvalisia vašy kantakty ŭ čas dziacinstva Andreja?
ZH: Paśla taho, jak u mianie bolš-mienš ustalavałasia žyćcio, ja pačaŭ jaho pastajanna brać da siabie. Praŭda, tolki ŭletku, na miesiac-druhi. Jeździli na poŭnač, da Biełaha mora, pa krainie našaj vandravali. Dla vychavańnia hetaha niedastatkova. I bačyŭ jon mianie tolki ŭ adpačynku, a nie za pracaj. Baćka adpačyvaŭ. Jak adpačyvaŭ? Jak usie, i vypivaŭ časam. Jon nie moh uziać ź mianie dobraha prykładu.
«NN»: Jakim jon chłopčykam ros?
ZH: Andrej zusim nie byŭ chulihanam. Chutčej, chatni chłopčyk, jaki siadzieŭ doma jak syč. Nichto nie bačyŭ, kab jon piŭ ci kuryŭ. Kampanii ŭ jaho nie było, za kampom siadzieŭ, čytaŭ, nidzie nie badziaŭsia. Jon byŭ vielmi kiepska sacyjalizavany — voś u čym prablema. Kali paśla škoły jamu daviałosia pajści ŭ PTV (dekaratyŭna-prykładnoha mastactva), to pačalisia surjoznyja prablemy. I nie praz vučobu, a praz stasunki ź ludźmi. Jon pačaŭ zryvacca, nie chadzić na zaniatki. U rešcie rešt jon kinuŭ vučobu.
Andrej u vyniku pajšoŭ pracavać na lesapiłku ŭ Staŭbcoŭskim rajonie. A tam jaki kantynhient? Buchajuć pastajanna. Syn darvaŭsia na lesapiłcy da butelki. Heta było jakraz u toj pieryjad, kali ja pajechaŭ upieršyniu aśviatlać padziei na Danbasie [letam 2014].
«NN»: Čym ty tłumačyš takuju źmienu ŭ pavodzinach?
ZH: Ciažka skazać, što było hałoŭnaj pryčynaj takoj ciahi. Mabyć, heta zdymała ź jaho kompleksy, jon sam pra toje kazaŭ. Kali vypje, to žyć niastrašna, navat radaść niejkaja źjaŭlałasia. Butelka zamianiła jamu luboŭ, baćku, maci, usie radaści žyćcia.

Jon žyŭ u vioscy ŭ maich baćkoŭ. Jany mnie pišuć, što z Andrejem adbyvajucca strašnyja rečy, pytajucca, što rabić. Situacyja dajšła da ručki, pačalisia pastajannyja pryvady ŭ milicyju, ich za paŭhoda nabrałasia mo dvaccać.
Andrej u chutkim časie pierajechaŭ da maci z babkaj u Minsk, žyli na «Rozačcy». U adzin dzień syn spaliŭ im chatu. Ja nie viedaju, ci vypadkova heta było, ci nie. Dobra, što susied uratavaŭ jaho. Vyciahnuŭ z ahniu, kali toj spaŭ pjany. Zhareŭ ceły pakoj i bałkon.
«NN»: I jak na heta reahavali?
ZH: Maci z babkaj chacieli zavieści kryminalnuju spravu na syna, bo «zakalabaŭ» užo, ja admoviŭsia ad takoha varyjantu. Skazaŭ, što biaru jaho na siabie. Andrej lažaŭ u reanimacyi taksikałohii, źbieh adtul, trapiŭ u psichijatryčnuju lakarniu, ničoha jamu nie dapamahli. Niejkaja biessensoŭnaja ŭstanova, papraŭdzie.
Paśla padpału ja ŭziaŭ jaho da siabie. Što značyć da siabie? Ja ž nie adzin žyvu. U mianie siamja: moj syn (13 hadoŭ), žonka, syn žonki. U syna žonki była vielmi składanaja praca, jon tolki pačynaŭ prahramavać, jamu patrebien byŭ spakoj. Andrej pačaŭ uciahvać mienšaha majho syna, padbivaŭ hrošy skraści. Ja ž dumaŭ, što ŭsio vyrašycca prosta, ledź nie ŭ adzin momant, kali ŭ jaho budzie baćka, siamja. A vyjšła zusim naadvarot. Jon vykarystoŭvaŭ našu kvateru jak niejkuju karmavuju bazu, pastajannyja pjanki, kradziažy.
Nočy nie śpim, čakajem jaho, šukajem. Dajšło da taho, što ŭ žonki pačałasia vielmi mocnaja niervovaja chvaroba. Šmat chto mnie kazaŭ, kab addaŭ jaho ŭ ŁPP. Ja vyrašyŭ, što darosłamu čałavieku ŁPP moža dapamahčy, a maładomu niesacyjalizavanamu — heta śmierć. Jon vyjdzie adtul sfarmiravanym marhinałam. Heta, faktyčna, turemnaja ŭstanova, dzie 24 hadziny ŭ sutki maješ kantakt tolki z ałkanaŭtami i miantami.
«NN»: Tady i vyrašyli pajechać z synam va Ukrainu?
ZH: U Andreja nazapasiłasia stolki pryvadaŭ u milicyju, što suprać jaho pačali spravu, zvazili na kamisiju. Na dzień naradžeńnia jaho maci jon pavinien byŭ jechać u ŁPP.
Ja prapanavaŭ jamu padavać apielacyju, tolki abiacaj, što nie budzieš pić. Na žal, u jaho adbyŭsia niervovy zryŭ i jon sarvaŭ usiu apielacyju. Tam napiŭsia, tut napiŭsia, doŭha raskazvać, jak heta było. U apošni momant jon kaža: «Baćka, ratuj mianie, ja zahinu ŭ hetym ŁPP, ja adtul nie viarnusia, chaču pajechać z taboj va Ukrainu». A ŭ mianie navat płanaŭ nie było znoŭ jechać va Ukrainu.
Ja padumaŭ: možna pajechać na dva tydni, kali jon nie budzie pić, to zrobim kadziroŭku tam. U Minsku jon ad hetaha kateharyčna admaŭlaŭsia. Ja chacieŭ zavieźci jaho na front, na bazu da znajomych — miesca, dzie stroha zabaroniena ŭžyvać ałkahol. Ja dumaŭ, što heta moža dapamahčy, budzie ŭstraska, źmiena dekaracyj.
Da frontu my navat nie dajechali. Jon nie pierastavaŭ pić: pje i pje. Što rabić, ja ŭvohule nie razumieŭ.
Ja siadžu ŭ Kijevie, dumaju, viartacca — heta aŭtamatam ŁPP dla jaho, a va Ukrainie ŭ mianie niama ni žylla, ni pracy.
«NN»: I jak vyjšli z hetaj situacyi?
ZH: Tut trapiŭsia adzin śviatar znajomy, jaki kaža: «A źjeździcie ŭ reabilitacyjny centr u Žytomirskaj vobłaści». Syn niečakana zhadziŭsia, choć tam nielha ni pić, ni kuryć, ni łajacca, a treba šmat pracavać fizična. Andreja pryniali tudy, choć i nie chacieli, bo kazali, što ŭ jaho niejkija psichičnyja adchileńni. Faktyčna na pieršy ci druhi dzień jon uciok z centra, adnak ja pierakanaŭ viarnucca. U reabilitacyjnym centry, nasupierak ich praviłam, Andreja ŭziali paŭtorna. U vyniku jon prabyŭ tam dva miesiacy. I paŭpłyvała na syna heta vielmi dobra. Jon hladzieŭ na mianie čystymi vačyma, ja zabraŭ jaho da siabie. My žyli ź im u Maryupali ŭ pryvatnym domie, byŭ miesiac absalutna ćviarozaha žyćcia, jon farbavaŭ, siek, piłavaŭ. Rabiŭ usio, što prasili.
Ja zabraŭ małodšaha syna Jana-Chryścijana tudy, bo padumaŭ, što Andreju treba dobraja kampanija. Adnak zamiest taho, kab zrabić lepš, zrabiŭ tolki horš.

Andrej znoŭ pačaŭ padbivać małoha. Andrej na plažy pradavaŭ piražki, źjavilisia hrošy, pradavaŭ bolš za inšych. Raz vypiŭ, druhi, treci… Jon zhubiŭ pašpart, daviałosia viartacca ŭ Biełaruś, niejak praskočyŭ miažu, nichto jaho nie aryštavaŭ.
«NN»: A jak znoŭ akazaŭsia va Ukrainie?
ZH: Zachacieŭ viarnucca, ja pryniaŭ jaho znoŭ. My damovilisia: kali ty skradzieš hrošy, to pajedzieš nazad. Bo tak žyć nielha. Niahledziačy na našu damovu, jon skraŭ. Ładna, ja prapanavaŭ: davaj jašče raz pasprabujem reabilitacyjny centr. Ty sam tudy idzieš i minimum miesiac žyvieš. Jon tydzień badziaŭsia ŭ Kijevie, adnak dajechaŭ u reabcentr — brudny, biez hrošaj, telefona.
Kali prajšoŭ miesiac, to ja jakraz zachvareŭ na pnieŭmaniju. Jamu zdavałasia, što heta chłuśnia, što ja jaho nie zabiaru, što jaho kinuli, padstavili. Ja tłumačyŭ: nie chvalujsia, pryjedu, zabiaru, usio budzie dobra, a ciapier ja prosta nie ŭ stanie. Idzie ŭžo treci miesiac, jon nie vieryć mnie zusim. Kažu, pačakaj viasny, budzie ciopła. Jamu było ciažka ŭ kalektyvie, ale trymaŭsia, prytrymlivaŭsia pravił, nie piŭ.
Byŭ momant, kali ja moh da jaho pryjechać, ale kiraŭnik centra vielmi prasiŭ: nie pryjazdžajcie, vy ŭsio sapsujecie. A treba było jechać, kab jon bačyŭ, što baćka pobač.
U adzin momant Andrej skazaŭ, što dačakajecca viasny, a potym — op — telefanuje: ja nie mahu bolš tut znachodzicca, ja nahavaryŭ tut usim paskudstvaŭ, ja sychodžu. «Andrej, dzie ja budu ciabie šukać, kali ty zaraz sydzieš», — kažu jamu…
U noč na 4 lutaha jon pajechaŭ u Kijeŭ. My razmaŭlali ź im tady 2—3 hadziny, vielmi doŭha, ja abiacaŭ, uprošvaŭ. Jon mnie kaža: «Ja pajdu i pamru ŭ hurbie śniehu». Z takimi słovami jon źnik, jaho niama ŭžo piaty miesiac, nichto pra jaho nie čuŭ.
«NN»: I z taho času nijakich viestak?
ZH: Ja spadziavaŭsia, što jon usio ž abjavicca, kali zrazumieŭ, što nie — padaŭ zajavu ŭ palicyju. Ja šukaŭ Andreja pa Kijevie, zamaŭlaŭ abviestki, razdavaŭ infarmacyjnyja materyjały bamžam, handlaram, u mietro razdavaŭ.
Pačalisia niejkija zvanki. I ad narmalnych ludziej, i ad machlaroŭ. Adzin chryścijanin, jaki kormić bamžoŭ na vakzale, kazaŭ, što, mahčyma, bačyŭ syna. Jon prasiŭ bolš abviestak, kab raspaŭsiudžvać. Telefanavała žančyna, jakaja nibyta bačyła Andreja ŭ psichijatryčnaj lakarni ŭ Kijevie. Ja źjeździŭ tudy, u mianie niama peŭnaści, što syna tam niama ci nie było.

A treci zvanok byŭ ad machlara. Čałaviek kaža, što jon z reabilitacyjnaha centra, ciapier jon u pryjomniku-raźmierkavalniku, bo byŭ biez dakumientaŭ, u nas jość vałanciory, jakija mohuć pryvieźci ŭ Maryupal. Kažu: kudy pieravieści hrošy? Mnie hety čałaviek jašče kaža: «A kali b ja raptam byŭ machlar, a vy tak adrazu». Ja, naturalna, adrazu ŭpeŭniŭsia, što nijaki heta nie machlar. Daje mnie numar rachunku. Ale niešta dziornuła mianie pieratelefanavać u hety reabilitacyjny centr, a tam mnie kažuć, što ničoha takoha nie čuli. Kapiec! Heta samaje strašnaje z taho, što adbyłosia, bo ja byŭ upeŭnieny, što znajšoŭ jaho.
Dasiul Andreja niama, va ŭsich biazdomnych na Chryščaciku ja raspytvaŭ pra syna, nichto nie čuŭ. Treba niejak prabicca na telebačańnie, zamović vialikuju partyju ŭlotak. U Biełaruś jon nie viartaŭsia, prynamsi, u Pamiežnaha kamiteta infarmacyi niama.
Ciapier mnie najpierš treba dapamoha pa raspaŭsiudzie infarmacyi. Usie inšyja varyjanty, aproč taho, što jon u Kijevie, ja razhladaju jak fantastyčnyja. Ja vielmi spadziajusia, što jon nie zahinuŭ, naŭrad ci b takoje mahło prajści bieź fiksacyi.
Kali ŭ Vas jość mahčymaść dapamahčy Źmitru ŭ pošukach syna, źviartajciesia na ŭkrainskija numary 0730458956 (Life), 0687612676 (Kijeŭstar).
-
U Nacyjanalnym mastackim muziei adkryłasia vystava, pryśviečanaja rasijskim pieramoham
-
«400 zorak u p***u». Machlary naduryli školnikaŭ, pradajučy im niapravilnyja adkazy da CT i CE
-
«Napišy «kalenduła» abo «bahun» — budzie toje ž samaje». Jaki smak u biełaruskaha vałoškavaha kvasu, u jakim zusim niama vałošak?
Kamientary