Źmicier Daškievič: Čym žyvuć i kudy rušać rabaciahi Biełarusi?
Vaŭkavyščyna, pa darozie iduć dvoje, adzin pavaročvajecca bokam, bieznadziejna i čysta rytualna padymaje ruku. Spyniajusia, u mašynu siadajuć absmalenyja viasnovym soncam rabotniki siała: adnamu z dvaccać piać, druhomu pad sorak. Kaniečnie mnie cikava, čym žyvuć i kudy rušać rabaciahi Zachodniaj Biełarusi? Rušać, jak vyśvietliłasia, z kałhasa da domu, a žyvuć…
— Jakoje tut žyćcio, — adkazvaje starejšy, — sucelnaje isnavańnie. Naličvajuć miljony pa dva, ad siły dva trysta, kolki b ty dzion ni vychodziŭ — dvaccać ci tryccać. Tolki za košt svajoj haspadarki niejak i vyžyvajem».
Staradarožčyna, na darozie hałasuje žančyna. Spyniajusia, u mašynu siadaje kabieta siaredniaha vieku. Ja, jasnaja sprava, — «što dy jak, dy čamu?»
— Zarobak dva trysta, — sumna apaviadaje taja. — Za chatu ž płacim jak za kvateru — piaćsot tysiač, choć i ekanomim na ŭsim, navat ad elektryčnaha imbryka admovilisia — pierajšli nazad na hazavy. A Łukašenka kaža, što my łajdaki, pracavać nia chočam. A my ž pracujem, tolki daj nam jaje, tuju pracu! Ciapier nichto nie daje, nie padabajecca za dva miljony rabić — idzi na vulicu, nikomu ty nia treba.
Słuchaješ hetyja i inšyja historyi, — a ŭsie jany, nasupierak kłasiku, niaščasny adnolkava, — i, z adnaho boku, ludziej vielmi škada. Bo adpachaŭšy dzień za 10 ua zarobku treba jašče i doma da nočy adpachać na harodzie, kab choć jeści było što. Pra toje, jak čałavieku padniać na nohi dzicionka ci navat dvuch — my ŭvohule maŭčym. Škada i bolna, za hety ahrableny, raściarušany narod, jaki razhublenymi vačyma łypaje navokał i nie razumieje: jak žyć i što heta budzie dalej? Z adnaho boku škada. A z druhoha?
— A z druhoha boku? — kažu ja paniency, vysłuchaŭšy jejnuju spoviedź. — Ci nie sami chacieli ŭ Saviecki sajuz? Ci nie sami piščali ŭ dzievianostych: viarni nas u rabstva, da katłoŭ ź miasam i cybulaj?
Maŭčyć. A što skažaš? Bo ničoha niama novaha pad niebam. My viedajem biblijnuju historyju pra toje, jak Majsiej pad Božym kiraŭnictvam vyvieŭ habrejski narod sa strašennaha rabstva, kab u chutkim časie ŭvajści ŭ abiacanuju ziamlu. Ale što skazali jamu tyja, jakija tolki što skinuli ź siabie kajdany? Jany tut ža, pry pieršych vyprabavańniach šlacham zahałasili: «Majsiej, viarni nas u rabstva! Viarni nas da katłoŭ ź miasam i cybulaj!» Chacia nie było tam nijakich katłoŭ i nijakaha miasa — tolki bizuny i hoład. Ale śviadomaść nastolki była vyčvarna rabstvam, što im učorašni hoład ujaŭlaŭsia sytaj minuŭščynaj.
Što treba było rabić Bohu pry takim raskładzie, hvałtam vieści narod Svoj u ziamlu, dzie ciače małako i miod? Tady Boh byŭ by tyranam. Ale Jon daŭ ludziam svabodu i šanuje ich vybar. Vy zachacieli ŭ rabstva? Kali łaska, majecie prava pamierci rabami. I jany pamierli ŭ pustyni — ŭsie, chto chacieŭ nazad pad jarmo imperyi zła.
My taksama pamiatajem i svaju historyju, jak Boh vyvieŭ nas z rabstva savieckaha. I što ledź ni adrazu pačaŭ kryčać narod? «Sania, viarni nas nazad u turmu narodaŭ! Viarni nas da katłoŭ z kaŭbasoj i cybulaj!» Chacia mnohija ž pamiatajuć, što nie było tam ni katłoŭ, ni kaŭbasy — sucelny deficyt i majtki pa tałonach. Až nie, mroiŭsia dabrabyt — vyčvarnaja rabskaja śviadomaść ujaŭlała toje, čaho nie było, aby tolki viarnucca ŭ stabilnuju, rasplanavanuju na dziasiacihodździ haleču.
A Hospad što, pavinien byŭ nam naviazvacca? Pavinien byŭ hvałtam vieści nas da svabody i dabrabytu? Nie, bo Jon — heta džentlmien, Jaki nikomu i nikoli nie naviazvaŭsia. Kryčali, chaj sabie rabami, ale sytymi? Kali łaska, pasprabujcie. Tolki pa vyniku, mała taho, što raby, ale ŭ dadatak da ŭsich biedaŭ — raby hałodnyja.
Ale byŭ ža i inšy vybar. Vybar byŭ i ŭ habrejaŭ, jakim treba było prajści vyprabavańnie pustyniaj — i ŭvajści ŭ abiacanuju ziamlu, vybar byŭ i va ŭsich inšych narodaŭ, jakija vyryvalisia z-pad jarma imperyi zła. Navat ja mahu ŭzhadać umovy, pry jakich susiedniaja Biełarusi kraina zrabiła adzina pravilny vybar.
Na dvary byŭ hod niedzie 91-šy. I ja, dziasiacihadovy padletak, pa adnoj sa šmatlikich tady prahram azdaraŭlenča-kulturnickaha charaktaru vybiraŭsia ŭ svaju pieršuju zamiežnuju pajezdku — u Polšču. Baćki, savieckija žurnalisty, źbirali mianie jak na vajnu. Ja ničoha nie razumieŭ, ale dakładna adbiłasia ŭ pamiaci toje, što mnie hruzili ŭ valizu: rušnik vafielny, niejki novy kran vadapravodny, jašče čahości tam i… pačak sody! Karł, pačak sody! — kab ja ŭsio heta pradaŭ hałodnym i sirym palakam. Pra toje, jak byŭ arhanizavany i jak adbyvaŭsia handal — asobnaja historyja. Ale što vy dumajecie? Pradaŭ ja ŭsio — usio, razam z pačkam sody!
A dzie ciapier Polšča i dzie Biełaruś? Choć vychodzili my z adnaho pałonu, ale praz dvaccać piać hod apynulisia ŭ roznych suśvietach.
Palaki, a razam ź imi inšyja eŭrapiejskija krainy, što vyrvalisia z savieckaha jarma vybrali šlach Praŭdy, jaki choć i rušyć praz pustyniu, ale viadzie da abiacanaj ziamli. My, pry pieršych ža krokach pa suchim piasočku, zahałasili «chto-niebudź, ale viarni nas u rabstva!»
Što ž, Hospad — najdaskanalejšy džentlmien. Jon jašče nikoli i nikomu nie naviazvaŭsia. Tolki raby zabyvajuć spradviečny ŭrok historyi. Chto pamiž miasam i svabodaju vybiraje miasa, toj pa vyniku nia maje ni miasa, ni svabody.
Abiacanaja ziamla z-za niavierstva habrejaŭ čakała ich sorak hod. Kolki hod čakaje nas naša abiacanaja ziamla? Dvaccać dva? Sto? Čatyrysta piaćdziesiat? Moža dosyć užo błukać? Moža čas užo pakajacca ŭ rabskaj śviadomaści i iści da abiacanaj ziamli? Miarkuju, nadychodzić čas vybiracca, čas iści na svabodu.
«Pa-biełarusku «Słana» Filipienki nabyvali bolš achvotna, čym pa-rusku». Jakija knihi siońnia ŭ topie? Intervju z kiraŭnicaj vydaviectva Gutenberg Publisher
«Pa-biełarusku «Słana» Filipienki nabyvali bolš achvotna, čym pa-rusku». Jakija knihi siońnia ŭ topie? Intervju z kiraŭnicaj vydaviectva Gutenberg Publisher
«Heta ryzykoŭna dla Biełarusi». Zialenski zajaviŭ, što Rasija raźmiaščaje abstalavańnie dla naviadzieńnia šachiedaŭ na dachach biełaruskich šmatpaviarchovikaŭ
Kamientary