Ź iluzijami dy majanezam krutych dyzajneraŭ Uładzia Skamaroščanki i Naści Nieściarenki znajomiłasia Teda Li.
Doma ŭ Vovy, Naści i Šyšački pacichu zahinajecca byt, i ab jaho kavarny ryf tam moža raźbicca luby čovien. Zatoje ścieny apranutyja ŭ vialikija jaskravyja karciny, a na hałavie ŭ Naści — novaja farba dla vałasoŭ. Dziaŭčynka z poŭnačy i syn haradzienskich mastakoŭ razam žyvuć i pracujuć. Ich kamputary stajać na niebiaśpiečna blizkaj adlehłaści, takoj, što, zdajecca, možna čas ad času pierapaŭzać adno da adnaho na stoł.
Kali pahladzieć na ich haspadaroŭ, mahčymymi zdajucca lubyja varjactvy. Zhadaŭšy pra hoład, jany pačynajuć varyć sup i adnačasova fatahrafavać jaho, skardziačysia na kata Šyšačku, jaki biessaromna zahadžvaje ŭsiu chatu i źjaŭlajecca samaj nachabnaj čornaj mordaj na Ziamli. Za harbataj Vova adčyniaje biaskoncyja tečki sa svaimi pracami na kamputary i raspaviadaje pra tvorčaść, Berlin, majanez, Vieraniku Kruhłovu i Chibiny. Naścia, stralajučy pa virtualnych samalocikach, pastrelvaje ŭ nas chitrym pohladam z-za svajho stała. Čas ad času jana ŭprošvaje Šyšačku nia žerci kamputarnyja draty i dałučajecca da Vovavych apoviedaŭ.
Praca, jakaja źjeła čas
Vybavić Naściu z Vovam u horad na viečarovyja huli apošnim časam stała niemahčyma. Uvieś čas prahłynaje biaskoncaja praca, a adpačynak, pavodle tłumačeńniaŭ Vovy, ciapier najlepš atrymlivajecca ŭ cišyni. U toj viečar, kali ja pryjechała da ich sa svaimi pytańniami, Vova z Naściaj doŭha railisia, ci jechać na elektronnuju viečarynku. I aboje vyrašyli, što nia varta, choć z Naściaj ja paznajomiłasia mienavita na takoj imprezie. Na pytańnie, čym takim važnym jany zajmajucca, Vova kaža:
— My — krutyja dyzajnery. Tak i napišy. My zajmajemsia dyzajnam usiaho: ŭeb-dyzajnam, palihrafijaj, vykonvajem usie reklamnyja pasłuhi.
Koła zamoŭcaŭ u krutych dyzajneraŭ vielizarnaje. Plakaty, pakazalniki, listoŭki, lahatypy, pakieciki, etykietki ŭ ich zamaŭlali chlebazavod i marharynavy zavod, abutkovaja krama, bank, halereja raślin, drukarnia, BRSM i čort viedaje chto jašče. Naścia i Vova ŭsich nie prypomniać, tym bolš što zamovy chutka źmianiajuć adna adnu, niekatoryja vykonvajucca sumiesna, niekatoryja — paasobku.
— Usie hetyja dziaržaŭnyja kantory, roznyja zavody, — aburajecca Vova, — žyvuć pa starych saŭkovych standartach. Jany aryjentujucca na pakupnika z hetkimi ž hustami, u ich adsutničaje ŭsialakaje ŭjaŭleńnie pra eŭrapiejski rynak, pra mahčymaści dyzajnu.
— My možam prydumać vielmi krutoje, modnaje, prykolnaje afarmleńnie, — kaža Naścia. — Inšaja reč, što jany prykolnaha nie razumiejuć.
Apošnim časam ŭ Vovy i Naści šmat zamovaŭ roznych praduktovych pakunkaŭ (skrynački dla piečyva, pakieciki dla majanezu). Raniej jany nikoli hetym nie zajmalisia, a ciapier niečakana padviarnulisia takija prapanovy.
— Ludzi niejkija — duby, — narakaje Naścia, — hałoŭnaje — kupić i źjeści, a ŭ što heta zapakavana, uvahi nie źviartajecca.
Tamu i dyzajn zamaŭlajecca samy prymityŭny. Niezrazumieła tolki, navošta tady jaho ŭvohule mianiać?...
Byvajuć bolš tvorčyja zamovy. Naprykład, afišy, fłajery na viečarynki. Ich zamaŭlajuć tusovačnyja čuvaki dla ŭłasnaha zadavalnieńnia.
Samy lepšy zakazčyk, na dumku krutych dyzajneraŭ, — toj, jaki razumieje, što ničoha nie razumieje, i dazvalaje im spakojna vykonvać svaju pracu.
— Čaho ty pytajeśsia pra hetuju bytavuchu? — złuje na mianie Vova. — Heta ž zusim nie cikava. Lepš pra tvorčaść pahavaryć.
I ja ŭžo bajusia jaho nie pasłuchacca.
Fatahrafija i Berlinskaja svaboda
— U mianie ŭ tym pakoi malujecca karcina, — pramaŭlaje Vova zahadkavym hołasam.
Sioleta jon zakančvaje akademiju. Maluje «pa-žyvomu» ciapier vielmi redka. Usio praz pracu. Chacia cikava i alejem, i na kamputary. Usio zachaplaje.
A jašče Vovu zachaplaje fatahrafija. Skazać, što ŭ jaho heta chobi, jazyk nie pavierniecca.
— Ja raniej plonku ŭ dzień fatahrafavaŭ, — kaža jon. — Nabyvaŭ krychu papsavanyja čorna-biełyja plonki i «Zenitam» zdymaŭ. Byŭ čas, navat zarablać hetym sprabavaŭ — fatahrafavaŭ rok-hurty. Ale ciapier zdymaju tolki dziela mastactva i dziela siabie. Nia treba mnie, kab usie kryčali, jaki ja zašybienny mastak, i advalvali mnie kuču hrošaj za heta.
Niadaŭna ŭ Miensku ŭ «Goete gallery» adbyłasia vystava jaho partretaŭ, letaś i pazaletaś Vovavy fatazdymki vystaŭlalisia ŭ Berlinie. Pra Berlin u jaho zastalisia admietnyja ŭražańni:
— Ujaŭlaješ, tam u centry horadu staić piacipaviarchovy dom, jon uvieś naležyć mastakam. Tam majsterni, halerei, salony, jość bar i tancplacoŭka. Tusujucca ŭ asnoŭnym ludzi mastactva: dyzajnery, mastaki, aktory, moža być. I ŭsio, što tam adbyvajecca, takoje svabodnaje, «niezaparanaje». A ŭ Biełarusi svabody katastrafična nie chapaje, jana isnuje tolki na niejkim lakalnym uzroŭni.
Našu schiemu stanaŭleńnia mastaka Vova ličyć žudasna kałhasnaj. Usie hetyja stereatypy «skončyŭ akademiju — vystaviŭsia ŭ Pałacy mastactvaŭ — staŭ krutym mastakom» takija saŭkovyja, što i havaryć pra heta sumna.
— Možna stać superprafesijanałam, nidzie nie vučyŭšysia. A možna skončyć akademiju i być poŭnym h…
Vova i Naścia rana ci pozna adsiul źjeduć. Dla pačatku planujuć u Picier. Jechać žyć u Eŭropu strymlivaje moŭny barjer.
— Ja dobra viedaju tolki biełaruskuju movu, — uśmichajecca Vova. — U rasiejskaj zusim niepiśmienny.
Čałaviek unutry vobłaka
— Ludziej, u jakich jość šmat srodkaŭ, zvyčajna strymlivajuć ich abaviazki, — apaviadaje Vova. — Jany majuć šmat mahčymaściaŭ, ale nia mohuć skarystać i pałovy. Jak było b fajna, kali b možna było rabić toje, što chočacca. Možna było b pajechać kudy-niebudź na dva hady, žyć tam, zajmacca tvorčaściu, adtul padarožničać, a paśla źjechać u novaje miesca, mianiać krainy, umovy… Ale mnie ciapier heta ŭjaŭlajecca prosta nierealnym. Ja dumaju, va ŭsim śviecie niašmat ludziej, jakija sabie dazvalajuć tak žyć.
Adzin raj na Ziamli Vova mnie vydaŭ — heta hory Chibiny na Kolskim paŭvostravie. Razam sa studentami akademii jon tam byŭ dva razy. Adpačyvaŭ ad kamputaraŭ, hłytaŭ cišyniu i fatahrafavaŭ usio navakolle. Kaža, što Naścia nia vielmi zachaplajecca harami.
— Tam cyvilizacyi niama, — tłumačyć jana.
— Bačyš hetuju fotku, — hartajučy fatazdymki, Vova spyniajecca na adnym. — Heta ja zalez na viaršyniu i fatahrafavaŭ susiedniuju haru, jakaja patanuła ŭ vobłaku. Praz chvilinu ja ŭžo sam byŭ unutry jaho.
Reklama ŭłasnych iluzij
Siarod zamovaŭ, jakija dyzajnery rychtujuć dla klijentaŭ, i rabot, jakija ŭžo dajšli da spažyŭca (majanez, alej i soŭsy ŭ vova-naścistych pakietach možna nabyć u luboj kramie), praskokvajuć zusim adviazanyja reklamy i afišy, i adrazu chočacca spytacca:
— A heta niekudy pajšło?
— Heta tolki dla siabie, — kaža Vova. — Voś takija fantazii.
«Vialiki bieŝaruski circus», — napisana na afišy, jakaja musiła b visieć na budynku mienskaha cyrku zamiest kahości tam «na ldu»: «Kłoŭny napadajuć, trymajsia, chto moža».
— Ale naš cyrk ciapier nie dazvolić sabie takich afiš. Usio musić być kandova, jak za Savietami.
Nastupnaja afiša zaprašaje patusić u abstraktny načny klub «O-kłab», u jakoha navat jość svoj značok, a nie chapaje zusim krychu — pamiaškańnia, muzyki dy tusoŭki. Na Vovavaj reklamie «Haryzontu» — televizara dla ŭsioj siamji» pierad telekam sabrałasia siamja: Vieranika Kruhłova, Alezis ź dziciem, niejkija babula ź dziadulem.
Darečy, ź Vieranikaj Kruhłovaj u Vovy z Naściaj svaje dačynieńni. Byŭšy ŭ Niamieččynie, hetyja dvoje načavali ŭ śpiavački doma. Siarod fotapartretaŭ Vovy, jakija vystaŭlalisia ŭ Miensku, — dva Vieraničyny. Darečy, dyzajn usich dyskaŭ «Kriwi», pieravydańnie jakich rychtujecca ŭ najbližejšy čas, robić Vova. Jon navat pakazaŭ mnie svaje minimalistyčnyja napracoŭki.
Na kuchni Naścia zahavorvaje pra toje, što nijak nie vykraić času, kab pašyć palito. Vova adrazu nahadvaje, što nia škodziła b pašyć i jamu, i tłumačyć:
— Naścia — supermodny dyzajner, nie zahružany anijakimi kanonami.
Ad Naści z Vovam ja sychodžu ź dziŭnym nastrojem i padarunkam u kišeni. Zasmučanaja tym, što im nie dajuć raspraŭlać kryły napoŭnicu, i radasnaja praz toje, što takija «krutyja navaročanyja superdyzajnery» ŭvohule jość.
Kamientary