Daroha dachaty — heta zaŭsiody šlach pa krainie maraŭ, jakija achinajuć ciabie piaščotnaj ciepłynioj nadziei i viery. Idzieš na svajoj chvali, adznačaješ nieprykmietnyja tutejšym žycharam źmieny, zaŭvažnyja tolki tabie adnamu — daŭno vandroŭniku i hościu ŭ krai dziacinstva. I spadziavańni nadajuć jašče bolš upeŭnienaści dy šyryni kroku.
Niachaj studzień kazyča vušy dy nos, čaraviki ślizhajuć pa rypučym śniezie, a na plačo ciśnie dvuchpudovaja torba, zapoŭnienaja brudnaj bializnaj, knihami dy prysmakami dla rodnych. Čaćviertaja hadzina, a ty šparka niasiešsia pad chałodnym zornym niebam, sam-nasam z cełym śvietam, u zadavalnieńni ad svajho adzinoctva. Jak tyja zorki, što raz za razam milhaciać i źnikajuć u cieni, ščaślivyja ad padaravanaha kamuści śviatła.
Ja viedaju kožny ŭzhoračak na hetaj darozie ad horada da vioski, kožnaje dreŭca i jar. Kožny darožny znak i pavaroty, pa jakich možna dajści da samaha haryzontu. Idu pa ciemry, u abdymkach z majoj łunajučaj fantazijaj. Razhortvaju sabranuju za šmatlikija hady kalekcyju rodnych krajavidaŭ i abjadnoŭvaju ich u raznastajnyja panaramy, jakija žyvuć u časie i prastory. Voś ledavik — pamirajučy, jon naradžaje Raku i daje žyćcio biełaruskaj Šviejcaryi. Uzhorki, jakija nahadvajuć pryjemnyja žanočyja formy i pad jakimi śpiać mahutnyja vołaty. Navat u hety čas ad redkaha blasku viaskovych chat ciahnie niedasiažnaj ciepłynioj. U imknieńni da jaje ja kroču jašče šparčej i adčuvaju, jak schavanyja pad švedram i kurtkaj strumieńčyki pavolna źbiahajuć pa śpinie.
Jak tolki źviarnuŭ z hałoŭnaj darohi ŭ bok rodnaj vioski, na mianie adrazu nievynosnym ciažaram abrynulisia miryjady śniažynak. Niepryjemna bili ŭ tvar, džalili ŭ ščoki, załazili ŭ vušy i, raspłaŭlenyja, zastavalisia ćviordaj korkaj na šaliku. Ja išoŭ navobmacak, užo praź niekalki chvilin nohi pačali pravalvacca ŭ hurbach śniehu.
Zavirucha z usiaje mocy abrynułasia na mianie, adzinuju svaju achviaru ŭ radyusie niekalkich kiłamietraŭ. Takaja hulnia była mnie niedaspadoby, ale vyjści ź jaje ja nie moh. Pa čarzie raspluščvajučy vočy, ja bačyŭ nie dalej za ŭłasny nos, i tamu ciahnuŭsia chutčej intuityŭna, čym pa fizičnych aryjencirach. Niekalki razoŭ spyniaŭsia, advaročvaŭsia ad šalonaha roju, kab pieravieści duch, abcierci ćviorduju korku z šalika, i znoŭ abmotvaŭ im tvar.
Pieršapačatkovy dušeŭny zapał daŭno źnik. Niekali ŭpeŭnieny krok pieratvaryŭsia ŭ błytanaje škandybańnie, kiravanaje tolki adčuvańniem blizkaści haračaj harbaty dy ciopłaha łožka. Nohi nie žadali pahłyblacca ŭ amal pa kalena naciahnutyja zaviruchaj hurby. Vočy ŭsio čaściej zapluščvalisia, stomlenyja amal dvuchdzionnaj adsutnaściu snu dy ciažkaj darohaj.
Raptam ja spatyknuŭsia i ŭpaŭ tvaram u śnieh. Ja lažaŭ jak virtuvijanski čałaviek, nie ŭ stanie ni ŭźniacca, ni pierakulicca na pieratvoranuju ŭ ladziak śpinu.
Vočy zapluščylisia, i na mianie razam sa śnieham praz adčynienaje nieba navalilisia sotni varjackich vobrazaŭ. Kroŭ pryniesienaha ŭ achviaru junaka. Jana ściakaje ź vializnaha kamienia, raźmieščanaha na viaršyni hary, da jakoj prytuliłasia maja vioska. Žančyny ŭ vopratcy Jevy, zaprežanyja ŭ płuh. Jany nočču pravodziać razoru vakoł vioski. Maładuju dziaŭčynku, cudam uratavanuju ad ciažkaj chvaroby, što spustošyła ŭsiu vakolicu. Akramia našaj vioski, kudy jana pryjšła prasić dapamohi i pobač ź jakoj jaje pachavali žyŭcom. Dvaich kachanych… Napiaredadni ŭłasnaha viasiella tyja viartajucca z horada. Za rulom pjany taksist, jaki ŭrezvajecca ŭ vializnuju tapolu pobač ź vioskaj. Jon vyžyvaje. Jany — nie. Zastajucca dźviuma zoračkami na niepryvabnaha vyhladu pomniku, z supraćlehłaha boku ad znaka z nadpisam nazvy vioski.
Kolki ja pralažaŭ — nie viedaju, ale kali ačuniaŭ, to zavirucha amal skončyłasia. Adpačynak pajšoŭ mnie na karyść, dy i vioska pavinna być pobač. Praŭda, torba dzieści zhubiłasia. Pozirk namacaŭ jaje abrysy za niekalki mietraŭ. Ale za krok da rečaŭ ja zaŭvažyŭ dva chałodnyja błakitnyja ahieńčyki nad imi. Jany śvidravali mianie, byccam kramianiovuju siakieru. Strach achapiŭ usio cieła, paralizavanaje raptoŭnym adkryćciom, što heta vočy niejkaha źviera. Voŭk?
Ja daŭ drapaka z usiaje mocy. Adkulści źjavilisia jašče niadaŭna źnikłyja siły. Užo bačyŭ viaršyni starych tapolaŭ na paŭdniovym uskrajku vioski, kali adčuŭ, što chtości biažyć za mnoj. Heta sapraŭdny tupat, byccam barabany.Ja byŭ užo la samaj vioski. Unutranaja radaść apanavała mianie i nadała dadatkovyja siły. Ale raptam zaŭvažyŭ, što da bližejšych vieličeznych dreŭ nie nabliziŭsia ni na krok. Byccam bieh na adnym miescy.
Žudasny barabanny huk zzadu nabližaŭsia. Aziracca ja nie staŭ, bajučysia jašče raz sustrecca pozirkam z chałodnymi błakitnymi ahieńčykami. Stajać na miescy taksama nie źbiraŭsia, i tamu źviarnuŭ z darohi, majučy namier dabracca da najbližejšaj chaty pa dapamohu da jaje haspadaroŭ.
Adrazu ž pa pojas pravaliŭsia ŭ śnieh. Kožny krok davaŭsia ź ciažkaściu. Pastupova ja zaŭvažyŭ, što pieraśledu zzadu nie čutno. Adnak, jak vyśvietliłasia, ja pajšoŭ nie ŭ toj bok i apynuŭsia pobač z Rakoj.
Strach adstupiŭ, pryjšło škadavańnie ab zhublenaj torbie. Ja sieŭ na bierazie i pačaŭ dumać, što rabić dalej. Vioska lažała byccam na dałoni, ale ŭsio roŭna zdavałasia niedasiažna dalokaj. Znoŭ stoma apanavała mianie. Ja hladzieŭ u bok darohi, dzie spyniłasia mašyna, i ciapier aśviatlała zaniesieny zaviruchaj kavałak šlachu, nie ŭ stanie jaho prajechać. Mnie navat padałosia, što jana raźviarnułasia i sprabuje abjechać viosku pa praroblenych mnoju śladoch. Z takoj dziŭnaj dumkaj ja ŭźniaŭsia na nohi i vyrašyŭ dabracca da vioski pa schavanaj lodam race. Śniehu tut było značna mienš, čym na adkrytaj prastory, što adčuŭ ź pieršych krokaŭ.
Ale nie paśpieŭ navat trochi prajścisia, jak raka ažyła barabannym hrukatam i prahłynuła mianie. Pahłyblajučysia ŭ biezdań ciemry, ja ŭziraŭsia ŭ adkrytaje ŭ lodzie akienca: praz usio nieba na mianie hladzieli dźvie nievialikija zorački, jakija, zdavałasia, imknulisia daciahnucca da mianie.
…Raspluščyŭ ja vočy ad pieŭnikavaha kreču. Mianie ŭsiaho kałaciła i prabirała trasca. Ja siadzieŭ na śniezie, śpinaju abapirajučysia na słup znaka z nazvaju vioski. Nasuprać znachodziŭsia pomnik u honar zahinułych kachanych, jaki ŭziraŭsia na mianie dźviuma zoračkami-vočkami. Pobač stajała torba. Suchoha miesca na mnie nie było, usia adzieža paśpieła pieratvarycca ŭ ledzianuju korku.
***
Vasil Hierasimčyk. Historyk, litaratar. Naradziŭsia ŭ Vasilevičach pad Słonimam. Žyvie ŭ Hrodnie.
Kamientary