«Adzin minus — tut ja raźlubiŭ bulbu». Jehipcianin ažaniŭsia ź biełaruskaj i pierajechaŭ u Brest
Ź siamjoj Biendžamin (na ŭsialaki vypadak: heta proźvišča) žurnalisty «Anłajniera» sustrelisia ŭ Breście — tut jehipcianin Marka žyvie bolš za vosiem hadoŭ, pierajechaŭšy kaliści z soniečnaj Churhady. Jak i naležyć u pryhožych historyjach, pajechać za tysiačy kiłamietraŭ ad rodnaha domu daviałosia dziela kachańnia. Pryčym ad znajomstva na kurorcie z budučaj žonkaj da rašeńnia ažanicca prajšło mienš za hod.

Marka i Halina pryznajucca: pravieści spačatku čatyry miesiacy, a potym jašče dzieviać na adlehłaści było niaprosta. Zatoje praz hady atrymałasia stvaryć vialikuju siamju, pabudavać dom i navat pačać raźvivać svaju spravu.
«Hledziačy na Marka, padumała: jakija ž pryhožyja ŭ jaho viejki!»
Pieršaje, što ŭražvaje pry znajomstvie z Marka, — heta praktyčna biezdakornia ruskaja mova. Krychu paźniej jon raskaža, što vučyć movu vyrašyŭ zusim nie z-za žadańnia pierajechać, a kab razumieć razmovy turystaŭ, jakija adpačyvajuć u Jehipcie.
Zadoŭha da pierajezdu ŭ Biełaruś Marka pracavaŭ animataram u adnym z hatelaŭ Churhady. Ułasna, z hetaha i pačałasia historyja ich adnosin ź bieraściejkaj Halinaj.

Biełaruska zapeŭnivaje, što prylacieła ŭ Jehipiet prosta adpačyć, nijakich dumak pra kurortnyja ramany ŭ jaje nie było. Na pytańnie, chto kaho prykmieciŭ pieršym, mužčyna tut ža adkazvaje: heta byŭ los.
— Ja bolš za 15 hadoŭ pracuju animataram: pakazvaju śvietłavyja, vohniennyja i ekstremalnyja šou. Zabaŭlalnaja prahrama dla turystaŭ išła cełymi dniami. U adzin ź ich ja zaŭvažyŭ budučuju žonku, jakaja siadzieła razam ź siastroj. Dalej my pačali kamunikavać, a potym usio, jana mianie spakusiła, — śmiajecca Marka, pazirajučy na žonku.
— Zaraz ja raskažu praŭdu, — padchoplivaje Hala. — Jon padyšoŭ da nas, raskazaŭ, što ładzić ekstremalnaje šou. Pamiataju, jak słuchała i dumała: jakija ž pryhožyja ŭ jaho viejki!

Śpiarša Marka prajaŭlaŭ chutčej siabroŭskuju ci navat baćkoŭskuju ŭvahu i kłopat u dačynieńni da dziaŭčat. Naprykład, niejak zastupiŭsia za Halu i jaje siastru — prablema była ŭ zališniaj i nastojlivaj uvazie ad nieznajomca.
— Pieršy čas pamiž nami naohuł ničoha nie było! — zapeŭnivaje mužčyna. — Ale cikavaść pastupova narastała.
Marka, jaki jašče siekundu tamu havaryŭ sa śmiecham, tut ža stanovicca bolš surjoznym i raskazvaje, što budučaja žonka zavajavała jaho strymanaściu. Bo za stolki hadoŭ pracy animataram, dy jašče i ŭ asiarodździ turystaŭ zdarałasia ŭsialakaje.

Darečy, pra śfieru zabaŭ. U jaje Marka trapiŭ daloka nie adrazu. Jon raskazvaje, što kaliści ŭsio pačynałasia z farmaceŭtyki. Darečy, ź miascovaha ŭniviersiteta Marka adličyŭsia praz kanflikt z vykładčykam, ale hetuju historyju jon nie choča dalej raźvivać.
— Moj brat adkryŭ apteku — my vałodali joj u roŭnych dolach, plus u mianie byli jašče dźvie apteki. Ale tut ja traplaju ŭ avaryju — pryjšłosia pradać usio, što było. Hrošy pajšli na apieracyju. Naturalna, jany chutka skončylisia, ja ž zastaŭsia na mylicach.
Niejki čas Marka razdavaŭ rekłamnyja ŭlotki, a dalej uładkavaŭsia markietołaham i jeździŭ z kamandziroŭkami pa ŭsioj krainie.
— Potym kampanija zakryłasia, znoŭ źjavilisia finansavyja prablemy. U hety momant ja sustreŭ znajomaha, jaki jakraz kupiŭ hatel i šukaŭ tancoraŭ.

Marka pryznajecca, što niakiepska tancavaŭ jašče ź dziacinstva. Ale akazałasia, što tolki tancavalnaha majsterstva dla pracy z turystami zamała, niakiepska było b jašče viedać zamiežnyja movy. Z anhlijskaj prablem nie było: u jehipieckich škołach jaje časta vučać užo ź pieršaha kłasa.
— Niejak, siedziačy ŭ kampanii turystaŭ u hateli, ja pačuŭ, jak dziaŭčaty cicha abmiarkoŭvajuć niešta pamiž saboj, hladziać na mianie i śmiajucca. Vyrašyŭ, što treba narešcie vučyć ruskuju.
Pačaŭ z taho, što ŭbiŭ u pašukaviku «Ruskaje kino». Pieršym filmam, jaki ja pahladzieŭ, było «Kachańnie i hałuby». Słovy, jakija mnie tady zapomnilisia i zdalisia cikavymi: «Ludk! Sučka krašienaja!» — «Počiemu žie krašienaja? Eto moj naturalnyj ćviet», — z uśmieškaj cytuje pa pamiaci Marka.

Prakačać movu da bolš-mienš narmalnaha ŭzroŭniu atrymałasia ŭsiaho za try miesiacy. Ciapier, zapeŭnivaje hieroj, užo z rodnaj arabskaj stała składaniej, navat dumki ŭ hałavie «hučać» na ruskaj.
— Niejak stelefanoŭvaŭsia z bratam i raskazvaŭ jamu, što ŭ nas z žonkaj hadavina. Jon mianie spyniaje i kaža, maŭlaŭ, nie razumieje, pra što havorka. Akazałasia, što ja nie moh narmalna sfarmulavać dumku. Ja nie zabyvaju movu, ale mnie stała składaniej dumać na arabskaj. Havaru, havaru — i bac, zabyvajusia jakoje-niebudź słova.
«Praz čatyry miesiacy ja viarnułasia ŭ Jehipiet»
U adnosinach Marka i Halinie ŭdałosia paźbiehnuć moŭnaha barjera, ale zastavalisia inšyja: čas i adlehłaść.
Adpačynak u biełaruski płanavaŭsia ŭsiaho na dva tydni. Muž i žonka raskazvajuć, jak upieršyniu raźvitvalisia ŭ aeraporcie: dziaŭčyna, zapeŭnivaje Marka, u toj momant i nie sprabavała chavać ślozy. Dalej, niahledziačy na adlehłaść, znosiny nie pierapynilisia: prahułki i pajezdki zamianili pierapiski i sazvony.

— Praz čatyry miesiacy ja znoŭ prylacieła ŭ Jehipiet na dva tydni, — raskazvaje Halina. — Zatym my znoŭ raźjechalisia — hetym razam užo na dzieviać miesiacaŭ. Ale ŭžo pačali rychtavacca da šlubu ŭ Jehipcie — prosta vyrašyli ŭsio pamiž saboj.
— U kahości na adlehłaści adnosiny astudžajucca, a ŭ inšych «tempieratura», naadvarot, raście da 1000 hradusaŭ, — tłumačyć Marka. — Ja pierastaŭ chadzić na dyskateki z adpačyvalnikami. Kali ž było zapłanavana majo piersanalnaje šou, to ja pryjazdžaŭ, vystupaŭ i tut ža jechaŭ nazad. Hala mnie ničoha nie kazała, prosta nie chaciełasia, kab jana pieražyvała.
— Hala, nie raŭnujecie muža?
— Viadoma! — adkazvaje za žonku Marka.
— Nasamreč, nie, — uśmichajecca biełaruska. — Usio zaležyć ad taho, jak mužčyna siabie pavodzić.

Paralelna para abmiarkoŭvała, dzie siamja budzie žyć paśla viasiella. U niejki momant razhladali i varyjant pierajezdu Haliny ŭ Churhadu. Biełaruska z uśmieškaj uspaminaje, jak paźniej Marka pryjšłosia vieźci nazad u Biełaruś vielizarny čamadan, napoŭnieny jaje rečami.
Pryčyn usio ž pierajechać u Bieraście, tłumačyć para, było niekalki. Ale hałoŭnaja — tut było bolš zvykła dočkam biełaruski (pra ich pojdzie havorka krychu paźniej).
— Z mamaj Marka ja paznajomiłasia, pakul była ŭ Biełarusi, my havaryli ź joj pa telefonie. Kali ž ja znoŭ pryjechała ŭ Jehipiet, my pabačylisia asabista. Viadoma, pierad sustrečaj ja chvalavałasia. Pamiataju, jak my jechali ŭ Kair z Churhady, na mnie było lohkaja sukienka — ja žudasna źmierzła.
— Ja byŭ u šoku: źmierznuć u Jehipcie! — usklikaje Marka. — A ŭ mianie z saboj nie było nijakaha adzieńnia, jašče i taksi spaźniałasia.

Ciapier aboje z uśmieškaj uspaminajuć, jak Hala i budučaja śviakroŭ tłumačylisia ŭ pramym sensie na palcach. Mama, raskazvaje Marka, nie viedaje anhlijskaj, ale vučyła francuzskuju. A voś Hala nie razumieła ni arabskaj, ni francuzskaj. Tak što daviałosia kamunikavać žestami — naprykład, niejkim čynam udałosia damovicca, chto nareža harodninu ŭ sałatu.
— Paśla znajomstva z baćkami Marka ja zrazumieła, čamu jon nastolki kłapatlivy: usia sprava ŭ vychavańni. Jašče da viasiella jaho mama kazała mnie, kab u ich domie ja adpačyvała, jana ŭsim zojmiecca sama.

Na šlub ź inšaziemkaj, zapeŭnivaje Marka, baćki adreahavali bieź piarečańniaŭ. Choć pryniać dumku pra rasstavańnie z małodšym synam mamie i było składana: starejšyja dzieci taksama zaviali siemji i raźjechalisia pa niekalkich krainach.
— Ale z mamaj ja ŭvieś čas na suviazi, — zapeŭnivaje Marka.
«Ciažarnaść stała šokam»
Viančałasia para ŭ pravasłaŭnaj carkvie ŭ Jehipcie: usia siamja Marka vyznaje chryścijanstva. Na radzimie, tłumačyć hieroj, taki šlub aŭtamatyčna pryznajecca i jak hramadzianski. Sama ŭračystaść było ścipłaj, prysutničali tolki blizkija žanicha.

— Paśla pierajezdu ŭ Biełaruś my pažanilisia jašče raz — užo ŭ bresckim ZAHSie. Darečy, u Jehipcie maja carkva razvodzić ludziej tolki ŭ dvuch vypadkach: zdrady abo śmierci — usio, — ździŭlaje Marka.
— A kali chtości, ci muž, ci žonka, skaža, maŭlaŭ, «ja ciabie bolš nie kachaju»?
— Nie, nie pracuje. Da viasiella pary dajuć prykładna dva hady, kab jany mahli adzin adnaho paznać. Zaručyny taksama rehistrujucca ŭ carkvie — voś ich razarvać možna.
Paśla viasiella Marka pavinien byŭ pierajechać u Brest. Akazałasia, što rejs ź Jehipta ŭ Biełaruś staŭ dla jaho pieršym pieralotam u žyćci. Pra krainu, dzie jamu treba było žyć z žonkaj, jon tady viedaŭ vielmi mała. I navat bolš: śpiecyjalna ničoha nie huhliŭ.

— Reč u tym, što ja pracuju z 10 hadoŭ. Tak što ja zaŭsiody viedaŭ, što ŭ luboj krainie znajdu sabie zaniatak, — spakojna tłumačyć surazmoŭca.
Śledam jamu zadali žudasna banalnaje, ale ŭsio ž nibyta cikavaje pytańnie: jak čałavieku, jaki vyras u Afrycy, upieršyniu ŭbačyć śnieh?
— Nie mahu skazać, što ŭbačanaje mianie napałochała, — uśmichajecca Marka. — Pamiataju, što ja patelefanavaŭ mamie pa videasuviazi, kab pakazać, nakolki heta pryhoža.
Ale pieramienlivaje nadvorje va ŭmieranych šyrotach — heta daloka nie ŭsio, z čym treba było paznajomicca ŭ Biełarusi. U Breście ŭ Haliny padrastali dźvie dački: Alina i Naścia. Starejšaj na toj momant było 9 hadoŭ, małodšaj — 6.

— Rodnaha baćki ŭ žyćci dačok praktyčna nie było, tamu stratu paśla razvodu jany nie adčuli. Naadvarot, nam stała navat spakajniej, — tłumačyć mama.
— Da pierajezdu Marka kamunikavaŭ ź dziaŭčynkami praź videasuviaź, pieradavaŭ im praź mianie padarunki. Muž ža ŭmieje znajści padychod da dziaciej. Starejšyja dočki nazyvajuć jaho «tata Marka».
— Jany dla mianie rodnyja, — ćviorda havoryć Marka. — My žyviem pad adnym dacham, i ja zaŭsiody budu ich abaraniać — pra heta viedajuć usie, navat u ich u škole.
Šeść hadoŭ tamu ŭ siamji Marka i Hali źjavilisia i ahulnyja dzieci — bliźniatki Emilija i Elvira.
Treciaja ciažarnaść, pryznajecca biełaruska, stała niečakanaściu. Halina z uśmieškaj kaža, što tady ličyła: 33 hady — heta ŭžo surjozny ŭzrost dla źjaŭleńnia niemaŭlaci ŭ siamji.

— Ja jašče i nakarkaŭ, pažartavaŭ, maŭlaŭ, a što, kali budzie dvoje dziaciej adrazu? — śmiajecca Marka.
— Dla mianie heta byŭ šok! Navat vynasić takuju ciažarnaść niaprosta, — uśmichajecca Halina. — Starejšyja dziaŭčynki byli vielmi rady naradžeńniu siaścior. Jany navat stali nianiečkami — mahli i pakarmić, i pahulacca.

Viadoma, dvoje maleńkich dziaciej — heta fizična ciažka. Marka kožny dzień pračynaŭsia a piataj ranicy, jechaŭ na pieršuju, a zatym na druhuju pracu, paralelna budavaŭ dom. Pry hetym ja mahła banalna nie paśpieć niešta pryhatavać — heta nikoli nie vyklikała prablem, choć isnuje taki stereatyp pra ŭschodnich mužčynach. Jon prosta išoŭ u kramu i kuplaŭ usio patrebnaje. Kab dać mnie pieradychnuć, jon moh jašče i da troch hadzin nočy prasiadzieć pobač ź dziaŭčynkami.

«Za kapiejki pracavaŭ na budoŭli»
Darečy, pra pracu. Pieršy čas paśla pierajezdu Marka ŭ Biełaruś z hetym było składaniej za ŭsio.
— My rabili staŭku na zabaŭlalnuju śfieru: ekstremalnyja i vohniennyja šou, — raskazvaje Hala. — Tam, u Jehipcie, takich artystaŭ zaprašajuć navat na adkryćcio kaviarniaŭ. U nas ža padobnyja zabavy nie byli asabliva papularnyja. Tamu pieršy čas Marka pracavaŭ na budoŭli, navat razhružaŭ miaški z cukram, pryčym rabiŭ usio heta za kapiejki.

Zusim ad pracy ŭ tvorčaj śfiery Marka nie admaŭlaŭsia. Naprykład, źviartaŭsia ŭ Breście da arhanizataraŭ viasiellaŭ i viečarynak, administrataraŭ kaviarniaŭ i restaranaŭ — usiudy prapanoŭvaŭ svaje pasłuhi pa arhanizacyi niezvyčajnych šou.
— Zakazy prychodzili, ale ich było zusim niašmat. Chtości moh skazać, maŭlaŭ, «i bieź ciabie ludziej chapaje». Choć dla nas tyja ž ekstremalnyja šou, kali Marka staić na ćvikach abo škle, — heta niešta novaje i niezvyčajnaje.

Ciapier try dni na tydzień Marka pracuje kultarhanizataram u bresckim sanatoryi «Nadzieja», jašče vystupaje na mierapryjemstvach i biare ŭdzieł u dabračynnych mierapryjemstvach.
Jak tłumačyć para, usie siły jany nakiravali na raźvićcio ŭłasnaj spravy pa arhanizacyi zabaŭlalnych šou. Marka raskazvaje, što ŭžo zarehistravaŭ IP, chutka płanuje zapuskać rekłamu i damaŭlajecca pra vystupy na roznych placoŭkach Biełarusi. Žonka tym časam uziała na siabie rolu mieniedžara — naprykład, sočyć za napaŭnialnaściu sacsietak muža.

Uryŭki šou Marka možna pahladzieć u instahramie. Asabliva ŭražvajuć publiku ekstremalnyja pradstaŭleńni — naprykład, kali mužčyna tancuje na askiepkach škła, a paśla kładziecca na ich hrudźmi i tvaram. Usiudy dysklejmier: nie paŭtarać, pracuje prafiesijanał.
— Niejak na vystupleńni ŭ Bierazinie ja atrymaŭ traŭmu: škło ŭvajšło ŭ nahu na 2,5 santymietra. Paśla majho vystupleńnia poł admyvali try razy! Byvała, što mnie rabili apieracyju, paśla ja zaklejvaŭ nahu płastyram i znoŭ išoŭ vystupać. Dla takich šou heta narmalna, usiakaje zdarajecca. Ja ž vielmi lublu svaju pracu.
«Adziny minus — tut ja raźlubiŭ bulbu»
U Biełarusi Marka žyvie ŭžo vosiem hadoŭ. Usio aficyjna: ciapier aformleny DNŽ na 10 hadoŭ. Admaŭlacca ad jehipieckaha pašparta, tłumačyć hieroj, jon nie płanuje. A jašče tak zručniej siamji: naprykład, kab źlotać u Jehipiet, Hali i dzieciam nie treba afarmlać vizy. U advarotnym vypadku pa «papiarovych» pytańniach daviałosia b jeździć u Maskvu, pakolki jehipieckaha konsulstva ŭ našaj krainie niama.

Padčas intervju Marka nie raz havoryć, što lubić Biełaruś hetak ža sama, jak i rodny Jehipiet. Choć za hady žyćcia tut zdaralisia i nie samyja pryjemnyja rečy.
— Niejak darosły mužčyna skazaŭ: «Znoŭ małpa da nas prypierłasia». Heta nie tolki abraza kankretnaha čałavieka, ale i prynižeńnie ŭsich ludziej. Na takoje ja adkazvaju, što, pa-pieršaje, ja nie žyvu tut za niečy rachunak, a płaču padatki i sam zarablaju. Ihnaravać takija historyi nie mahu — adkazvaju jak minimum dla taho, kab dać čałavieku ŭrok. Ja lublu ludziej, ale heta nie aznačaje, što mnie možna siadać na šyju.
Z momantu pierajezdu Marka byŭ u Jehipcie ŭsiaho dvojčy. Apošni raz na radzimu razam ź im lotali žonka i małodšyja dočki — starejšyja sami vyrašyli zastacca ŭ Biełarusi.
Akazałasia, što padčas hetaha adpačynku Marka ŭpieršyniu pajechaŭ hladzieć piramidy. Paciskajučy plačyma, jon spakojna tłumačyć: usio heta daŭno zrabiŭ niechta inšy, jamu ž cikaviej tracić siły i čas na stvareńnie čahości svajho.

— Naohuł, dla mianie niama słova «adpačynak»: ja maralna stamlajusia ad taho, što ničoha nie rablu, — uśmichajecca Marka. — Ja nie amatar padarožničać, kali jość čas, lepš zrablu što-niebudź karysnaje. Tak, ź siamjoj my jeździli pa Biełarusi, ale kožny raz zdaralisia jakija-niebudź nadzvyčajnaje zdareńnie. Niejak sabralisia ŭ Minsk, kab pahladzieć na Nacyjanalnuju biblijateku, — pa darozie ŭ nas złamałasia mašyna. U vyniku ja šeść hadzin biehaŭ pa haražach i šukaŭ zapčastki — usio heta ja moh zrabić i doma.
— U hetym šlubie ja zabyłasia, što takoje zajmacca dakumientami, chadzić kudyści pa instancyjach i niešta vyrašać — usim zajmajecca jon, — praciahvaje Hala. — Viadoma, jość chatnija spravy — jany čaściej na mnie. Choć hatuje Marka smačna, pryčym stravy jak biełaruskaj, tak i arabskaj kuchni. Ujavicie, navat słajonaje ciesta robić sam!

«Ščyra, raniej ja lubiŭ bulbu. A jak tolki pierajechaŭ u Biełaruś, pačałosia: «Što treba ŭ kramie?» — «Bulba!» Navat niejak razmaŭlaju ź cieščaj, jana mnie: «Chadziem na aharod, tam i pahavorym». Tak što adziny minus ad pierajezdu — tut ja raźlubiŭ bulbu», — śmiajecca Marka.
«Ščaślivy z maimi novymi siabrami». Na škłozavodzie «Nioman» u Biarozaŭcy ŭžo niekalki hadoŭ pracuje jehipcianin
Jana pryniała isłam, a jon palubiŭ draniki. U Mahilovie pabralisia šlubam biełaruska i pakistaniec
«Pacyjenty dzivilisia, ciapier vitajucca na vulicy. Tolki nie treba kazać Hello, bro!» U Barysavie žyvie i pracuje doktar ź Nihieryi
Kamientary